Serce mamy jedno, nie ma co liczyć na duplikat. Cz. II, ZAWAŁ

Upały i wysoka zawartość pary wodnej w powietrzu bardzo obciążają nasze serce, to jest czas ciężkiej pracy oddziałów ratunkowych i kardiologicznych. W związku z zainteresowaniem jakim cieszył się wczorajszy tekst, I.cz. cyklu „Serce jest tylko jedno” powtarzamy cały cykl w zmienionej częstotliwości, nie co tydzień a codziennie kolejny odcinek.

Serce mamy jedno, nie ma co liczyć na duplikat. Cz. II, ZAWAŁ

Z perspektywy weterana-

Poniższy tekst i kolejne są zapiskami człowieka, który przeżył zawał i jego leczenie. Jest próbą zwrócenia uwagi na potencjalne niebezpieczeństwo jego wystąpienia, oznaki i prawidłowe postępowanie podczas zawału jak i po zakończeniu szpitalnej interwencji.

Teksty z tego cyklu NIE są próbą krytykowania lekarzy czy służby zdrowia, mają na celu zwrócenie uwagi potencjalnych pacjentów na zagrożenia z których często nie zdajemy sobie sprawy i możliwości jakie daje nam obecny system, dla maksymalnego powrotu do zdrowia.ambulans, karetka, pogotowie

Często odczuwamy w klatce piersiowej różne niepokojące bóle, uciski, kłucia, słowem coś się tam dzieje. W zależności od naszego usposobienia, wieku, doświadczenia życiowego różnie podchodzimy do tych objawów, a to zbywamy wzruszeniem ramion, przecież zaraz samo przejdzie, a to sięgamy po jakieś specyfiki, a to czym prędzej umawiamy wizytę u lekarza.

Pierwsze z omówionych reakcji najczęściej dotyczą ludzi młodych, zapracowanych, którym brak czasu na użalanie się nad własnym zdrowiem, kiedy jednak wkraczamy w drugą połowę życia, zaczynamy sobie zdawać sprawę, że ta niezawodna do tej pory bioinżynieryjna maszyneria zaczyna poskrzypywać.

„Każdego roku na zawał serca choruje w Polsce około 100 000 osób. W około 1/3 przypadków jest to pierwszy objaw choroby wieńcowej i często dotyczy młodych aktywnych zawodowo ludzi. Mimo postępu diagnostyki i terapii roczna śmiertelność przekracza 40%, przy czym najwięcej chorych ginie w ciągu pierwszej godziny od wystąpienia objawów.
Śmiertelność przedszpitalna wynosi 23-35%, szpitalna 7-15%. Chorzy, którzy przeżyli ostrą fazę zawału serca są znacznie bardziej – niż reszta populacji – narażeni na powtórny zawał lub nagłą śmierć sercową. Statystyki mówią, że w ciągu pierwszego roku po zawale umiera kolejne 5 do 10% chorych”  [Polskie Towarzystwo Kardiologiczne – Standardy Postępowania w Chorobach Układu Krążenia ]

Ja należę do tej drugiej części, która już dawno przekroczyła teoretyczną granicę połowy życia, jednak do zdrowia zawsze podchodziłem dość lekko. Nigdy nie chorowałem, więc co mogłoby się stać? Mój ówczesny lekarz, podczas corocznych kontroli też specjalnie się nie przejmował, małe nadciśnienie, cukier na granicy dopuszczalności, cholesterol też, więc na razie leków nie włączamy.

W pewnym momencie jednak, zdałem sobie sprawę z tego, że mam kłopoty przy wchodzeniu ostrymi podejściami w górach, przy ostrych podjazdach na rowerze, brakowało tchu, pojawiał się ból w piersiach… Nie mając doświadczeń, wychowany w kulcie twardziela co to nad sobą się nie użala, postanowiłem się nie poddawać. Nie zrezygnowałem z wycieczek w góry, z ostrego chodzenia… Do czasu. Którejś nocy obudził mnie ból w klatce piersiowej, na wysokości mostka, piekący, dość rozległy, łudząco podobny do zgagi, jednak nadkwasota, moja towarzyszka od lat, nigdy w nocy mnie nie budziła…

Zachowując zimną krew zadzwoniłem na pogotowie z pytaniem, co to może być. Pani wysłuchawszy co mam do powiedzenia zadała kilka pytań i stwierdziła, że karetka z lekarzem już jedzie, żebym się położył, spokojnie czekał, lekarz zbada i podejmie decyzję.karetka, ambulans, pogotowie

Rzeczywiście ekipa zjawiła się po kilku minutach, najpierw pomiar ciśnienia, wyszło 200/160, ekg wskazało na „incydent sercowy”, natychmiast leki obniżające ciśnienie i pojechaliśmy do szpitala.

Nawet za bardzo nie byłem wystraszony, mniej więcej wiedziałem co się będzie działo, bo oglądałem w Teletop Sudety materiał o koronografii (polecam obejrzeć).
A więc nawet nie zatrzymując się na izbie przyjęć, BIEGIEM zostałem zawieziony na USG, pani doktor szybko, pewnie ale spokojnie, tłumacząc wszystko co robi, wysłuchując moich wyjaśnień o przebiegu „incydentu” pomierzyła komory serca, sprawdziła pracę i podjęła decyzje, koronografia w trybie natychmiastowym.
I znowu biegiem zostałem przewieziony do sali zabiegowej, gdzie zespół już czekał.

angiography

 

Zasada przeprowadzenia zabiegu koronarografii- Badanie polegające na podaniu do tętnic wieńcowych kontrastu, umożliwiającego uwidocznienie ich za pomocą promieniowania rentgenowskiego.

Kilka minut przygotowań i doktor, pochwaliwszy że nie wahałem się z telefonem na pogotowie –to nam ułatwia sprawę a panu zwiększa szanse, przy zawale każda minuta się liczy – powiedział, wprowadził sondę aparatu do koronografii przez tętnice na prawym przedramieniu.

Serce mamy jedno - nie ma co liczyć na duplikat. ZAWAŁA ja… ja leżałem gapiąc się na monitor, na którym coś się działo. Sonda przesuwała się przez pulsujące naczynia, mnie to nic nie mówiło, ale lekarz sprawiał wrażenie wyluzowanego i zadowolonego. Pełne zawodowstwo.

Prowadzący zabieg lekarz, na podstawie odczytów na monitorach stwierdził rozległą miażdżycę mięśnia sercowego i podjął decyzję wprowadzenia pierwszego stentu, zapowiadając że to nie ostatni…

Serce-mamy-jedno-nie-ma co liczyć na duplikat-ZAWAŁStent – niewielka „sprężynka”, najczęściej ze stali 316 LVM albo stopu chromowo-kobaltowego, umieszczana wewnątrz naczynia krwionośnego w celu przywrócenia drożności naczynia. Elastyczność zapewnia specjalna konstrukcja z falistymi połączeniami zygzakowatych drucików stanowiących właściwe rusztowanie. [https://pl.wikipedia.org/wiki/Stent]

Wszystko to działo się bardzo szybko, bardzo płynnie, jak we śnie, przez sondę wprowadzono balonik udrożniający naczynie wraz ze stentem, który w odpowiednim miejscu jednej z tętnic serca, został rozepchany potężnym (8 atmosfer!) ciśnieniem i pozostawiony. Wszystko to trwało jakieś pół godziny.
Po chwili, już spokojnie zawieziono mnie na oddział Intensywnej Opieki Kardiologicznej…

Wskazówki:

W razie wątpliwości co do samopoczucia, stwierdzenia poważnej duszności, bólu w klatce piersiowej, pieczenia za mostkiem, osłabienia w kierunku utraty przytomności, dzwonić na Pogotowie Ratunkowe , żadnego jechania własnym samochodem, taksówką, autem zięcia. Jaka jest sytuacja na SOR większość z nas wie, wielogodzinne oczekiwania to nie jest rzadkość. Dla tego telefon na Pogotowie, spokojnie wytłumaczyć dyspozytorowi objawy i czekać na karetkę, jeśli nie na pogotowie to 112.
Liczy się każda minuta, nie ma co gdybać i zgadywać co nam jest, od diagnozy są lekarze, mają wiedzę i sprzęt i to oni maja decydować jak nam pomóc.

W.S.,zdjęcia autora.

 

Pozostałe części cyklu:

Serce mamy jedno, nie ma co liczyć na duplikat. Cz.I
Serce mamy jedno, nie ma co liczyć na duplikat. PO ZAWALE Cz.III
Serce mamy jedno, nie ma co liczyć na duplikat-REHABILITACJA. Cz.IV
Serce jest tylko jedno-  SANATORIUM POSZPITALNE Cz.V
Serce jest tylko jedno…  POWRÓT DO ZDROWIA Cz.VI

 

Spodobało Ci się, masz swoje zdanie na ten temat? Skomentuj.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.