CYRK BEZ ZWIERZĄT cztery lata później.

CYRK BEZ ZWIERZĄT 4 lata później.

Co ma Świdnica do tygrysów? Otóż ma, a przynajmniej spora grupa wrażliwców, która cztery lata temu protestowała przed Cyrkiem KORONA. CYRK BEZ ZWIERZĄT to było ich hasło.

Hasło to przewija się co jakiś czas przez media, goszcząc „na ich łamach” chwilę bądź dwie. Ostatnie wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej sprawiły jednak, że temat stał się bardziej gorący. A to za sprawą omalże umęczonych na śmierć dziesięciu tygrysów, byłych cyrkowców.

Na świecie podobno w cyrkach tresowane jest 60 tysięcy tych wspaniałych zwierząt. Niezależnie od tego co cyrkowcy mówią o wspaniałych warunkach jakie zapewniają zwierzętom, fakty są zupełnie inne.

Już samo przemieszczanie się w ciasnych klatkach, co kilka dni na spore odległości, dla zwierząt stworzonych do rozległych przestrzeni jest męką. Do tego dochodzi hałas, światła, zapachy, tresura…

Po latach ciężkiej pracy tygrysy (i inne zwierzęta) sprzedawane są do różnego typu parków zwierzęcych lub, jak najprawdopodobniej rzecz się miała z „naszymi” tygrysami, do „przerobu” na chińskie „cudowne leki”.

Sprawa tego konkretnego transportu odkryła wiele problemów, które powinny być jak najszybciej rozwiązane. Po pierwsze zakaz trzymania i tresowania zwierząt w cyrkach, po drugie uszczelnienie procedur granicznych, po trzecie przygotowanie azylów dla dużych zwierząt, które coraz częściej przemycane są przez naszą granicę.

Dziewiątka „naszych” tygrysów miała szczęście, jeden niestety nie przeżył. Pięć już jest w Hiszpanii, w pięknym azylu dla dużych drapieżników, dwa w prywatnym ZOO w Człuchowie a dwa najsłabsze, najstarsze zostały w Ogrodzie Zoologicznym w Poznaniu.

Dla nas, Świdniczan wszystko zaczęło się cztery lata temu…

W.S.

Spodobało Ci się, masz swoje zdanie na ten temat? Skomentuj.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.