Serce jest tylko jedno- cz.IV REHABILITACJA

Podczas pobytu na Oddziale Intensywnej Opieki Kardiologicznej nie mogłem się nadziwić kondycji pań pielęgniarek. Mimo 12. godzinnej, intensywnej pracy zawsze znalazły czas na uśmiech, na chwilkę rozmowy, na zainteresowanie czy czegoś nie trzeba. Ten ich uśmiech był bezcenny, człowiek od razu lepiej się czuł. Co ciekawe, kończąc zmianę tuż przed wyjściem, wpadały do nas pożegnać się, a przed rozpoczęciem zmiany przywitać się z nami, z uśmiechem oczywiście.

Serce jest tylko jedno- cz.IV REHABILITACJA

Z perspektywy weterana

poniższy tekst i kolejne są zapiskami człowieka, który przeżył zawał i jego leczenie. Jest próbą zwrócenia uwagi na potencjalne niebezpieczeństwo jego wystąpienia, oznaki i prawidłowe postępowanie podczas zawału jak i po zakończeniu szpitalnej interwencji.

Teksty z tego cyklu NIE są próbą krytykowania lekarzy czy służby zdrowia, mają na celu zwrócenie uwagi potencjalnych pacjentów na zagrożenia z których często nie zdajemy sobie sprawy i możliwości jakie daje nam obecny system, dla maksymalnego powrotu do zdrowia.

Podczas pobytu na Oddziale Intensywnej Opieki Kardiologicznej nie mogłem się nadziwić kondycji pań pielęgniarek. Mimo 12. godzinnej, intensywnej pracy zawsze znalazły czas na uśmiech, na chwilkę rozmowy, na zainteresowanie czy czegoś nie trzeba. Ten ich uśmiech był bezcenny, człowiek od razu lepiej się czuł. Co ciekawe, kończąc zmianę tuż przed wyjściem, wpadały do nas pożegnać się, a przed rozpoczęciem zmiany przywitać się z nami, z uśmiechem oczywiście.

Lekarze także wpadali często, nie tylko podczas porannego obchodu, ale i w dzień i wieczorem a czasami i w nocy. Poświęcali sporo czasu na wywiad o sposobie dotychczasowego życia, na uwagi co należy zmienić, by utrzymać dobry stan zdrowia. Czuło się troskę i zaangażowanie całego personelu.

Jedyna rzecz, która mi tam doskwierała to hałas. Tak, tak, hałas wózków z naczyniami podczas rozwożenia posiłków był nie do wytrzymania, nie dość że sam wózek łomocze o dziwnie położoną szpitalną terakotę, to jeszcze wzbudzane tym naczynia robiły przeraźliwy łoskot. A przecież nikomu nie trzeba tłumaczyć chyba, że cisza dla chorych jest zbawienna w procesie rehabilitacji?

Łóżka szpitalne, kiedy personel bardzo szybko przewoził na nich chorego w środku nocy na intensywną opiekę kardiologiczną, łomotały niemiłosiernie, stawiając wszystkich sercowych „na nogi” z przeraźliwym łomotaniem serca! Niezła jazda jak na kardiologię 😉

Przy wyjściu ze szpitala otrzymałem receptę na leki, folder ze wskazówkami dalszego postępowania i wypis, oraz skierowanie na kolejny zabieg za miesiąc, na który skwapliwie wyraziłem zgodę. Lekarz zapytał ile chcę zwolnienia. Poprosiłem o 30 dni i tyle dostałem.

Podczas pobytu w sali już bez intensywnego nadzoru było dwóch panów, (wspominałem o tym w poprzednim odcinku) z których jeden wrócił z ponownym zawałem, bo dostał tylko 14 dni zwolnienia- bał się poprosić o więcej), poszedł do pracy no i nie za długo popracował. Drugi wychodząc dopytywał się o ile może prosić zwolnienia…

Z perspektywy przeżytych wydarzeń mogę stwierdzić, że 30 dni szpitalnego zwolnienia to absolutna konieczność po każdym wydarzeniu związanym z sercem. To jednak dopiero początek. Następne 30.dniowe zwolnienia wystawia lekarz w poradni.

Po szpitalu poszedłem do lekarza rodzinnego, który bardzo się zdziwił, że miałem zawał, to ten lekarz, który bagatelizował w moich wynikach graniczny poziom cholesterolu.

Dostałem skierowanie do kardiologa i kolejną receptę. Do kardiologa dostałem się po miesiącu od zarejestrowania, EKG, rozmowa, zmiana podstawowego leku i … tyle.

Ani w szpitalu, ani lekarz pierwszego kontaktu ani lekarz specjalista nie wspomnieli, że powinienem jak najszybciej podjąć rehabilitację w poszpitalnym sanatorium kardiologicznym. Dotarłem do takiej informacji sam,  po jakimś czasie czytania literatury medycznej.

Kardiolodzy , naukowcy bardzo mocno naciskają na rehabilitację poszpitalną, jako remedium na obniżenie śmiertelności zawałowców w pierwszym roku po szpitalnym leczeniu zawału. Jak zwykle naukowcy swoje, praktycy swoje.

Istnieje wiele poglądów na to, kto ma wystawić skierowanie do sanatorium poszpitalnego, szpital, kardiolog czy lekarz rodzinny. No cóż, w szpitalu sprawę pominięto milczeniem, kardiolog pokazał palcem na „kolegę”, lekarz rodzinny poproszony (w międzyczasie zmieniłem lekarza) bez najmniejszego gadania siadł przy komputerze i skierowanie wystawił.

Podkreślam, że żaden z lekarzy czy to szpitalnych czy później nie zwrócił mi uwagi, że powinienem podjąć rehabilitację sanatoryjną!

W sumie trafiłem do sanatorium kardiologicznego w Ustroniu 9 miesięcy po zawale! W międzyczasie zrzuciłem sporo nadwagi. Zmieniłem dietę na praktycznie bez cukrową, zgodnie z zaleceniami lekarzy. Próbowałem chodzić w niskie górki, zawsze z nitrogliceryną w aerozolu – to powinno być podstawowym wyposażeniem pańskiego plecaka – z naciskiem stwierdził lekarz wypisując receptę. Bardzo się zdziwiłem „przyrostem mocy” po stentowaniu serca, jakbym dostał skrzydeł, wszystko stało się łatwe, bez zadyszki, łapania łapczywie powietrza itd… Ale byłem uprzedzony o tym zjawisku, więc nie wygłupiałem się za bardzo.

Po zawale należy spokojnie dozować sercu wysiłek, tak, żeby miało czas zabliźnić rany. Zawał to taki stan, kiedy któreś z dostarczających krew do mięśnia sercowego naczyń ulega zatkaniu. Wówczas mięsień, który ma ogromne zapotrzebowanie na tlen, w rejonie niedotlenienia zaczyna zamierać, powstaje rana, osłabienie. Po doprowadzeniu krwi np. przez stentowanie naczynia tkanka mięśniowa regeneruje się, zabliźnia. Nie wolno temu procesowi przeszkadzać. Jednak umiarkowany wysiłek jest wskazany, bo to trening dla serca.

O pobycie w sanatorium opowiem w kolejnym odcinku.

Podsumowanie najważniejszych dla zawałowca rzeczy:

  1. Zwolnienie szpitalne minimum 30 dni (więcej nie dadzą :-))
  2. Przemyśleć dotychczasowy tryb życia, jeśli życie podoba nam się i chcielibyśmy trochę jeszcze pobyć na tym świecie, należy bezwzględnie stosować się do zaleceń lekarza. Jeśli doktor kazał rzucić palenie -rzucić bez gadania! Kazał schudnąć- schudnąć, kazał zmienić dietę- zmienić, kazał trochę się ruszać- odkurzyć rower i spokojnie rozpocząć jazdy, albo szybkie spacery… Słuchać swojego serca, nie próbować przeciążać go, bo na razie maratony musimy odłożyć.
  3. Domagać się od lekarza pierwszego kontaktu skierowania do sanatorium poszpitalnego o profilu kardiologicznym. Sanatorium takie jest CAŁKOWICIE bezpłatne, jedyny koszt to dojazd i powrót.
    Sanatorium wystawia zwolnienie lekarskie za okres całego pobytu i czas dojazdu.

Pozostałe części cyklu:

Serce mamy jedno, nie ma co liczyć na duplikat Cz.I
Serce mamy jedno i nie ma co liczyć na duplikat. ZAWAŁ… Cz.II
Serce mamy jedno i nie ma co liczyć na duplikat. PO ZAWALE… Cz.III

Serce jest tylko jedno-  SANATORIUM POSZPITALNE Cz.V
Serce jest tylko jedno…  POWRÓT DO ZDROWIA Cz.VI

 

1 KOMENTARZ

  1. Szkoda, że nie trafiłam na taki tekst przed moim zawałem, pięć lat temu, do dzisiaj nie byłam w sanatorium, a serducho dokucza. Trzeba to zmienić, dziękuję.

Spodobało Ci się, masz swoje zdanie na ten temat? Skomentuj.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.