Strona główna Ciekawostki Tragiczny wypadek motorówki, dziecko nie żyje.

Tragiczny wypadek motorówki, dziecko nie żyje.

Jednostka WOPR na J.Dąbie

Tragiczny wypadek motorówki, dziecko nie żyje.

25 lipca br, na Jeziorze Dąbie, pod Szczecinem miał miejsce tragiczny wypadek motorówki. Prawdopodobnie wskutek ryzykownego manewru przy dużej prędkości łodzi, motorówka wywróciła się do góry dnem. W kabinie utknęła 10. letnia dziewczynka, pozostali członkowie załogi wypłynęli obok łodzi.

Jak wynika z ustaleń prokuratury, sternik ani nikt inny nie podjął próby wydostania dziecka spod łodzi. Dopiero wezwani na pomoc ratownicy WOPR, po nieudanej próbie odwrócenia łodzi, wydobyli dziecko spod kadłuba. Natychmiastowa reanimacja na pokładzie jednostki ratowniczej a potem w karetce pogotowia nie dała rezultatu, dziecko zmarło.motorówka

 

Sternikowi postawiono dwa zarzuty, spowodowania wypadku w ruchu wodnym, w wyniku którego jedna osoba poniosła śmierć, oraz drugi nie udzielenia pomocy dziesięciolatce, mimo iż zdaniem prokuratury, mógł takiej pomocy udzielić bez narażania swojego życia.

To co napiszę niżej, nie jest omówieniem powyższej sytuacji z Jeziora Dąbie, tamtą oceni sąd. Piszę w oparciu o własne doświadczenia i obserwacje.
Jest lato, wysokie temperatury skłaniają nas do wypoczynku nad wodą i na wodzie. Obecnie nie trzeba mieć kwalifikacji by prowadzić łódź motorową z silnikiem do 10 KW (13,6 KM), a jeśli łódź nie przekracza 13m długości a prędkość 15 km/h silnik może mieć moc aż 75 kW (101.97KM), a to już jest potęga!

Dzisiejsze motorówki są tak budowane, że im wyższe tym lepiej. Musi być wewnątrz komfort, swobodna wysokość stania, pod pokładem sypialnia, sternik musi siedzieć ze 2 m nad poziomem wody… Wiąże się to z podniesieniem środka ciężkości a to z kolei ze słabą statecznością, trzeba sobie zdawać z tego sprawę!

Ulubionym przez „prawdziwych facetów” sposobem prowadzenia szybkiej łodzi, efektownym, imponującym kobietom na pokładzie, budzącym ich piski i uwielbienie dla mocarnego sternika są gwałtowne skręty i wjeżdżanie na własną falę kilwaterową (wzbudzaną przez motorówkę). Łódź wówczas podskakuje a czasem wyskakuje w powietrze. Zabawa i emocje przednie, no i to poczucie władzy i potęgi! Nie do przecenienia. Jednak przy zabawie z potężnymi mocami tak na lądzie jak i na wodzie potrzebne jest doświadczenie i właściwa ocena sytuacji.

Nie dość, że można zagrozić innym użytkownikom akwenu, mniejszym łodziom, kajakom itd., to jak w omawianej sytuacji, może dojść do wywrócenia jednostki.

I jeszcze zdanie o zasadach postępowania podczas wywrotki:

Po pierwsze nie panikujemy, dzisiejsze jachty motorowe nie toną, można się chwycić i poczekać na pomoc, można próbować wejść na kadłub, jeśli woda jest zimna to bardzo wskazane. Jednak pierwsza rzecz jaką robimy to liczymy członków załogi w wodzie. Każemy każdemu ubrać i dopiąć kamizelkę o ile wcześniej nie mieli ubranej.
Jeśli kogoś brakuje wszczynamy poszukiwania.

Ten kto najlepiej pływa, nurkuje pod kadłub (bez kamizelki rzecz jasna) odszukuje i wyciąga zaginionego członka załogi, wyciąga środki ratunkowe, racę, wszystko co może się przydać by doczekać pomocy.
Najważniejsze jednak to opanować panikę własną i wśród członków załogi, to podstawa by móc spokojnie ocenić sytuację.

Pełna odpowiedzialność za wszystko co się dzieje na pokładzie i po wypadku spoczywa na prowadzącym jednostkę.

Piszę to nie po to by się tu wymądrzać i popisywać własnym doświadczeniem, tylko by spowodować chwilę zastanowienia u każdego, kto zasiądzie za sterem swojej czy wypożyczonej motorówki. Zabawa fajna rzecz, dopóki nie wyrządza komuś krzywdy.

Sezon urlopowy trwa, wyjeżdżamy nad jeziora, nad morze, nad wodę… Bezpiecznego wypoczynku.

W.S. zdjęcia ilustracyjne autora, bez związku z wypadkiem na J. Dąbie.

BRAK KOMENTARZY

Spodobało Ci się, masz swoje zdanie na ten temat? Skomentuj.Cancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version