Co tak w trzcinach buczy?

Naturalne środowisko bąka

Co tak w trzcinach buczy?

O tajemniczych głosach rozlegających się nad jeziorami, dziwnych zwyczajach i zachowaniach naszego starego znajomego.

Wczesną wiosną pokazywałem tu zdjęcie niesamowitego ptaka, który nie wiadomo z jakiej przyczyny przebywał na jednym z drzew Parku Młodzieżowego w Świdnicy. Mowa oczywiście o bardzo tajemniczym jegomościu jakim jest bąk.

 

Naturalne środowisko bąka

Ptak ten prowadzi wyjątkowo skryty tryb życia wśród trzcinowisk. W trakcie ewolucji nabył świetnie maskujące w tym środowisku upierzenie i zwyczaje.

Profesor Sokołowski w swoich Ptakach Ziem Polskich pisze o jego zachowaniu wobec zagrożenia tak: „W niebezpieczeństwie bąk nie zrywa się do ucieczki, lecz wyciąga pionowo szyję i nastawia dziób pionowo w górę, a pióra przykłada do ciała, skutkiem czego wydaje się cienki i długi jak linijka(…)

Zbliżające się niebezpieczeństwo, np. przechodzącego człowieka, śledzi jednak nieustannie i spogląda oczyma zwróconymi przed siebie, patrzy zatem poprzez własny podbródek, a w miarę poruszania się człowieka stale lekko się obraca i pokazuje zawsze tę samą, frontową stronę ciała. Dzięki niezwykłej postawie i barwie jest tak podobny do otoczenia, że nie dostrzega go nawet najbystrzejsze oko ludzkie. (…)

Co tak w trzcinach buczy?Jeżeli bąk dostrzeże, że niebezpieczeństwo wzrasta i że został zauważony, zmienia zachowanie: przypada do ziemi, kurczy szyję i stroszy i puszy upierzenie, dzięki temu wydaje się kilkukrotnie większy (…)

Jeżeli jednak wróg podejdzie zbyt blisko, bąk błyskawicznym ruchem wyrzuca szyję i dziobem zadaje celny cios. Wobec tego, że szyja jego dzięki specjalnemu mechanizmowi właściwemu wszystkim czaplom, może z zupełnego skurczu rozprężyć się nagle do znacznej długości, żadne zwierzę nie zdąży cofnąć się w porę, aby uniknąć ataku. (…)

Bąk celuje gdziekolwiek, przy czym wykonuje ruch kąsania, tzn. kłuje otwartym dziobem, toteż po każdym uderzeniu pozostają na skórze dwie rany.”

Podczas ostatniej bytności na Mazurach, na początku czerwca, nad Jeziorem Białym, zostaliśmy powitani przez znajome buczenie, dźwięk podobny do tego, który wydobywamy dmuchając w szyjkę butelki. A więc „nasz” bąk wrócił! Przez dwa poprzednie lata nie było go słychać, podejrzewaliśmy, że przytrafiło mu się coś niedobrego.

Usadowił się w trzcinowisku po drugiej stronie jeziora i co jakiś czas wydawał swój jakże tajemniczy, charakterystyczny głos…

Długi czas nie wiadomo było w jaki sposób ten dźwięk jest generowany, bardzo niski, rozchodzący się wśród trzcin i po wodzie nawet do 5 kilometrów, przy czym dla słuchacza będącego w pobliżu, wcale nie brzmi zbyt głośno.

„Głos godowy bąka (tzw. „buczenie”) powstaje na skutek zasysania i wypuszczania powietrza z przełyku, który działa jak rezonator. Znaczenie i dokładny mechanizm emisji głosu godowego nie są jednak dostatecznie poznane, choć przypuszcza się, że główną funkcją aktywności głosowej bąka jest obrona terytorium i przywabienie partnerki do swojego rewiru” (Zmienność głosu godowego bąka Botaurus stellaris w warunkach różnorodnych zasobów pokarmowych- MARCIN POLAK Zakład Ochrony Przyrody, Instytut Biologii, Uniwersytet Marii Curie–Skłodowskiej 2009).

Film Eugenijusa Kavaliauskasa – Bąk, samiec podczas wydawania głosu

W każdym razie niesamowity głos bąka wprowadza atmosferę bajeczną, szczególnie kiedy rozlega się wieczorem, przebijając żabie chóry, lub o świcie kiedy nad jeziorem unoszą się mgły.

Oczywiście próbowaliśmy dotrzeć do niego, podejrzeć, by zobaczyć choćby piórko, jednak wszelkie próby spełzły na niczym. Za to doświadczyliśmy, będąc blisko ptaka, drgań rezonansowych, kiedy bąk wydawał swój głos, skutek nadzwyczaj niskich częstotliwości.

Na Mazurach bąka nie zobaczyłem, jednak udało mi się go dojrzeć na stawach w Zatorze, pod Krakowem. To jest raj dla ptasiarzy, jedno z nielicznych miejsc, gdzie można w Polsce zobaczyć takie cuda jak ślepowron, bączek czy właśnie bąk. A ptak w locie robi niesamowite wrażenie.

Bąk w locie. fot autor

„Nasz świdnicki” w kręgach miłośników ptaków także wzbudził nieliche zainteresowanie, bo samo pojawienie się w mieście tego ptaka, pora i miejsce przebywania było nadzwyczajne.

Kilka lat temu, opiekunka i ratowniczka dzikich zwierząt, strażniczka miejska Monika A.Wiśniewska uratowała bąka, który osłabiony byłby zginął. Tak, że ten nasz, przedwiosenny nie był w naszym mieście pierwszym.

Świdnica leży na trasie sezonowych migracji ptaków, dlatego możemy tu często widzieć różne niezwykłości. Warto mieć oczy szeroko otwarte.

Rys. pochodzi z Sokołowski-Ptaki Ziem Polskich PWN 1972

Spodobało Ci się, masz swoje zdanie na ten temat? Skomentuj.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.