Pierwszy dzień w szkole…jak będzie, strasznie, dziwnie, czy śmiesznie, bo normalnie raczej nie…?

szkoła

Pierwszy dzień w szkole…

1.września w szkołach znacznie odbiegał od tych, które pamiętamy. Rodzice młodszych roczników tkwili przed szkołami w oczekiwaniu na swoje pociechy. Raczej nie czuli podniosłości chwili, bo chłodny deszcz bezlitośnie odbierał im radość z tego dnia. Radość, bo w końcu pociechy trafiły pod państwowe skrzydła dając rodzicom więcej czasu na zajęcie się swoimi sprawami.

Minione pół roku to była walka, walka o zorganizowanie w domu życia tak by był czas na naukę dziecka, a było jej sporo, walka o motywację by dziecko chciało się samo uczyć, walka o chwilę spokoju, gdy znudzona pociecha żądała cały dzień uwagi… Uff, teraz choć przez kilka godzin część obowiązków weźmie na siebie szkoła…

Dzieci z kolei nie miały przyjemności uczestniczyć w 1. wrześniowych uroczystościach rozpoczęcia roku szkolnego, tylko od razu zostały poproszone do klas, wiadomo koronawirus.

Sporo niepokoju z tym związanego w tle rozpoczęcia nowego roku. Zachowanie zasad społecznej separacji będzie wymagało niemało uwagi i zdecydowania od nauczycieli a samodyscypliny od uczniów. Jest pewien plus, być może do tej pory niedoceniany, tej sytuacji.

Dzieci współczesnej szkoły, wychowywane bezstresowo, z umiarkowanym poczuciem szacunku do nauczyciela, w nowej sytuacji będą zmuszone do zastosowania się do twardszych reguł. Być może dzięki nakazom rządowym nauczyciele zyskają oręż dyscyplinowania rozbrykanych uczniów, bez obawiania się wściekłych interwencji ich (tych dzieci nie nauczycieli) rodziców, jak to bywało do tej pory.

Jak mówi minister Piontkowski, nauczycielom w ogóle mocno się polepszyło, od 1. września ministerstwo funduje im podwyżkę 200 zł, którą oczywiście mają wypłacić samorządy, mają na to czas do 30 września. Jak radośnie podsumował nasz ulubiony minister, dzięki temu nauczyciele będą zarabiać do 6 tys. zł(!), z dodatkiem stażowym, nadgodzinami, wysługą itd itd… Jestem przekonany, że nauczyciele są głęboko panu ministrowi wdzięczni.

Tym niemniej nauczyciele sygnalizują, że gdy szkoła przejdzie na mieszany styl nauczania (część lekcji w domu, część w szkole) z powodu nasilenia zakażeniami koronawirusem, szkoły pozostaną bez narzędzi do pracy. Większość z nauczycieli nie ma służbowego komputera, podobnie jest z dziećmi, a przecież sam komputer to nie wszystko. Potrzebne jest stabilne, szybkie połączenie internetowe i odpowiednie oprogramowanie do prowadzenia zdalnych wykładów. By je obsługiwać potrzebna jest wiedza, jak mają sobie poradzić z tym dzieci?

Podsumowując, dziwny jest ten początek roku szkolnego i w zależności od punktu widzenia, straszny, śmieszny lub całkiem fajny. Tak określił go mój rozemocjonowany wnuk po powrocie ze szkoły ze zmokniętym i zziębniętym tatą…

W.S. zdjęcia archiwum, internet

Spodobało Ci się, masz swoje zdanie na ten temat? Skomentuj.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.