Plaga kun w Świdnicy – straty liczone w tysiącach

Porysowana i zachlapana szyba

Plaga kun w Świdnicy – straty liczone w tysiącach

W ciągu ostatnich kilku tygodni do Telewizji Teletop Sudety zaczęły docierać wiadomości na temat kun grasujących głównie po Osiedlu Młodych. Zwierzaki panoszą się nawet po przedszkolach, niszczą samochody i stanowią zagrożenie dla mieszkańców.

 

Gdzie i kiedy można spotkać kuny?

To pytanie ma wiele odpowiedzi. Nasi odbiorcy wskazują na różne pory roku. Są jednak zgodni co do jednego – kun jest naprawdę sporo i jest ich coraz więcej, a najwięcej można ich zobaczyć w nocy.

Pani Maria: Kuny są wszędzie. W parkach, na Osiedlu Młodych, w rynku. Najwięcej widuję ich w zimę wieczorem. Wówczas lgną do rozgrzanych aut i trzeba na nie uważać tak samo jak na dzikie koty ukrywające się przy ciepłym silniku.

Pani Basia: Najwięcej ich widzę od wiosny do jesieni. Czasami w nocy mogę zobaczyć z mojego okna, jak przechadzają się po przedszkolu.

Pan Mieczysław: Kun jest coraz więcej, nocą aż się od nich roi. Według mnie jest to kwestia tego, że sklep rybny na Osiedlu Młodych w nieprawidłowy sposób pozbywa się resztek. Nie mam niestety dowodów, ale zgłosiłem problem spółdzielni. Ci nie zareagowali.

Szkody warte tysiące

Coraz więcej osób skarży się również na coraz większe koszty związane ze zniszczeniami spowodowanymi przez kuny. Koszty oczywiście muszą być pokrywane z kieszeni osób poszkodowanych. Naprawy jednak nie przynoszą żadnych skutków. Świeżo naprawione auto po jednej nocy może na nowo zostać całkowicie zdewastowane przez małe ssaki.

Pani Maria: Pytanie jest proste. Kuny rysują auta, szyby, gryzą kable. To wszystko kosztuje. Czy dostaniemy jakieś pieniądze za to? Oczywiście, że nie. Wszystkie koszty musimy pokryć sami. Ubezpieczalnia nie pokrywa takich kosztów, chyba, że ktoś ma wykupione autocasco i w ubezpieczeniu ma wpisane konkretnie tę kwestię.

Pan Mieczysław: Mam auto, które jest warte 40 tys. Sama szyba do tego auta jest naprawdę bardzo droga. Nie z mojej winy cała szyba jest obdrapana. Wymiana jej to koszt kilku tysięcy. Kto musi za to zapłacić? Oczywiście, że ja. Ale jak na ten moment nie mam nawet po co wymieniać tej szyby, ponieważ nowa pewnie zostanie równie szybko zniszczona.

Pani Basia: Kości w silniku, przegryzione kable, porysowane szyby, wgniecione maski. Do tego należy czasami dodać koszty lawety, czy samego mechanika, a nie tylko samych części. Koszty rosną, ale nie ma nikogo, kto mógłby się tym zająć.

Realne zagrożenie

Kuny nie tylko dewastują cudze mienie. Mieszkańcy, którzy mieli z nimi styczność otwarcie mówią o swoich obawach.

Pan Mieczysław: Kuny przegryzają różne kable w autach. To naprawdę nie jest dla nich problem, by przegryźć w końcu linki hamulcowe. Zresztą jeden z moich sąsiadów twierdzi, że kuny przegryzły mu hamulce. Przez to może dojść do tragedii.

Pani Basia: Kuny chodzące po przedszkolu według mnie stanowią spore zagrożenie. Nigdy nie wiadomo, czy nie natrafi na taką kunę małe dziecko. To są dzikie zwierzęta. Nie wiadomo, czy nie rzucą się na dzieci, gdy będą chciały bronić swoich młodych, czy legowisk.

Pani Maria: Wścieklizna u tych zwierząt nie jest niczym niemożliwym. Trzeba interweniować dopóki nie będzie za późno.

Jak rozwiązać problem?

Zarówno Nadleśnictwo Świdnickie, jak i Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Świdnicy zgodnie uznają, że problem kun należy do obowiązków Straży Miejskiej. Nasza Telewizja po kontakcie ze Strażą Miejską dowiaduje się, że Straż Miejska nie interweniuje ze wzgląd na brak zgłoszeń w tej sprawie. Nasz telefon był pierwszym, który przedstawił problem grasujących kun. By rozwiązać problem muszą zacząć napływać zgłoszenia na które strażnicy będą mogli zareagować.

Spodobało Ci się, masz swoje zdanie na ten temat? Skomentuj.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.