Życie pisze scenariusze- Wiele hałasu o nic?

Życie pisze scenariusze

Życie pisze scenariusze

Wiele hałasu o nic?

Taki wstyd, jak ja się żywa na dzielnicy pokażę!

Mazury, rodzinny spływ kajakowy jedną z najpiękniejszych rzek w Polsce, Krutynią. W spływie biorą udział trzy siostry, dorosłe panie z mężami i przyjaciółmi.

Poranek w Spychowie, bazie noclegowej PTTK nad Krutynią, wstał piękny owego dnia. Uczestnicy spływu już kończyli urokliwe śniadanie pod strzelistymi sosnami, podziwiając kolorowe sójki, bezczelnie zaglądające im do talerzy. Promienie coraz wyżej wznoszącego się słońca, przepędziły z łatwością poranny chłód, zapowiadając, że kolejny dzień będzie co najmniej ciepły, a użycie kremów z filtrem znowu okaże się niezbędne.

Wtem zadzwonił telefon jednej z sióstr.

-Witam panią pani Krysiu… jak to nie odzywa się? Co pani Kowalska mówi? Że mama nie mogła mówić?

Dobry humor otaczający śniadającą grupkę prysł, niczym bańka mydlana. W Świdnicy została mama naszych pań, kobieta w wieku poważnym, jednak znakomicie sobie radząca, pełna energii, samodzielna ale przecież licho nie śpi…

-Pani Krysiu proszę sekundę poczekać…
Wanda nagle pobladła, nerwowo zapaliła papierosa i zwróciła się do reszty rodziny:

-Pani Krysia, sąsiadka mamy mówi, że Pani Kowalska przyszła po pomoc, bo dzwoniła do mamy a ona słabym głosem powiedziała „nie mogę mówić”, a teraz nie reaguje na pukanie do drzwi, co robić?

Zdenerwowanie przy stole sięgnęło zenitu

-Jak to co, dzwonić na 112 i wszystkie służby, musi być profesjonalne ratownictwo!

-Pani Krysiu, proszę dzwonić na 112 –

-A jak nie odbiorą, bo ponoć tak się zdarza…

-To proszę dzwonić na policję, straż i pogotowie, po kolei, już oni się tym zajmą…

-Dobrze, to się rozłączam i dzwonię…

Wanda po chwili namysłu – Może zadzwonić do dzieci, niech któreś jedzie, dopilnuje…dzwoni do córki…

-Basia? Coś wiesz na temat babci Marysi? Pani Kowalska mówi, że nie może się do niej dodzwonić, a wcześniej babcia mówiła bardzo słabym głosem, że nie może mówić…. Co? Umówiłaś się z babcią dzisiaj, że ją z banku odbierzesz? Jedź kochana do babci, bo tam nie wiadomo co się dzieje, dobrze? Dobrze dziecko, dobrze, jedź i zaraz daj znać.

Kolejny telefon do pani Krysi…

-Pani Krysia? Już są służby? Straż, policja a pogotowie jedzie? Bardzo szybko, rzeczywiście, my tu strasznie się denerwujemy… Co tam się stało… Proszę się nie rozłączać, pani Krysiu kochana, bardzo pani dziękujemy za taką zdecydowaną reakcję i powiadomienie ratowników, Jezus Maria, żeby tylko nic… ach…

-Weszli? Wyważyli drzwi?! I co, co tam się stało? Jak to nie ma nikogo! O Boże drogi, całe szczęście!

Wanda zakończyła rozmowę i ciężko usiadła.

-Słyszeliście? Nie ma jej w domu! Ja pierniczę, ale się narobiło! Ale jak jest wśród ludzi to pół biedy, w razie czego ktoś pomoże…

-A może mama była w banku gdzieś przy kasie – wtrąciła druga z sióstr – i Kowalskiej powiedziała cicho, że nie może rozmawiać, a ta spanikowała…

Telefon dzwoni…

-Basia? I co?

-Mamo tu jest Policja, Pogotowie i Straż Pożarna, cała dzielnica się zleciała ale babci nie ma. Nie mogę się do niej dodzwonić, Kowalska pojechała z policjantami zobaczyć czy jest może na działce… mamo cyrk na kółkach…

-Trudno dziecko, najważniejsze, że nie stało się najgorsze, może mama poszła do kościoła, niech Tadek pojeździ po mieście i jej poszuka.

Kolejny telefon…

-pani Krysia? Co? Spisują panią? Proszę się nie martwić, proszę dać tę panią policjantkę do telefonu, nie chce podejść? Trudno, jak wrócimy, załatwimy wszystko. Proszę się nie martwić, na pewno nie będzie pani miała kłopotów. A gdyby rzeczywiście tam mama potrzebowała pomocy? Na pewno nie było to nieuzasadnione wezwanie, na pewno. Gdyby wystawili jakąś fakturę zapłacimy. Jeszcze raz pani dziękujemy za wrażliwość i szybkie działanie. Do widzenia.

Kolejny telefon…

-Mama?! Rany Boskie!!! Wie mama co się stało? Przecież po mamę pogotowie, straż i policja przyjechały! Czemu mama nie odbiera telefonu?!!!

-Dziecko, zaraz, ja się dzisiaj wyjątkowo dobrze czuję! Po co mi pogotowie i jeszcze ta policja i straż? O co chodzi? Byłam w banku, to nie mogłam odebrać telefonu…

-Dobrze mamo, dobrze, najważniejsze, że nic się nie stało, ufff! Zadzwonię do mamy później, ale niech mama będzie gotowa, że pół ulicy do mamy się zleciało a straż drzwi rozbiła…

-Ale, ale…- starsza pani wyglądała na zszokowaną…

-Dobrze mamo, uspokój się, wszystko będzie dobrze, dzwonię do Basi, żeby po Ciebie przyjechała, pa, trzymaj się!

-Dobrze dziecko, dobrze, to ja czekam na przystanku na Grunwaldzkim, Jezus Maria, ale się porobiło! To wszystko przez tę Kowalską.

-Mamo, bardzo dobrze, że alarm wszczęła, że pani Krysia tak energicznie się wszystkim zajęła, a te służby?! Przecież oni chyba w trzy minuty pojawili się na miejscu! Niech ktoś powie coś złego na naszych ratowników i policjantów!

-Dobrze dziecko, dobrze, dzwoń po Basię, Jezus Maria taki wstyd! Jak ja się żywa na dzielnicy pokażę !!!

Wanda dzwoni do Basi…

-Basia co tam słychać?

-Jak to co, cała dzielnica na podwórku, policja spisuje, pogotowie i straż już pojechali, nawet za bardzo drzwi nie rozbili, bo ktoś tu podpowiedział, żeby ostrożnie wyważali, bo babcia może pod drzwiami leżeć, a ludzie dyskutują. Myśleli, że to może gaz, przez ten remont sieci gazowej w budynku. Ale już powoli się uspokaja.

-To dobrze dziecko, to dobrze, babcia była w banku, z nią wszystko w porządku…

-Wiem, przecież się z nią umawiałam, czekałam na telefon, kiedy mam podjechać a tu taka historia…

-No to jedź po nią, bo czeka na ciebie na przystanku, na pl. Grunwaldzkim.

-Dobrze, to pa, później się zdzwonimy.

-No i widzicie jaka historia, starsza pani Kowalska nie dosłyszała, starsza pani nasza mama nie dopowiedziała, wyobraźnia ruszyła z kopyta i zatrudnienie dla służb gotowe!

-Ciekawe jak to się skończy, w końcu wezwanie było nieuzasadnione- Jan ze zmartwieniem pokiwał głową…

-Jak to nie uzasadnione! W końcu kto mógł wiedzieć, że mama tam nie leży pod drzwiami, przecież gdyby zasłabła, to taka szybka interwencja uratowałaby jej życie.

-No tak, jak byśmy byli na miejscu, można by było próbować wejść przez okno!

-Ja myślę, że to by był błąd, w takich sytuacjach liczy się każda sekunda, mama ma słabe serce przecież, gdyby coś się stało, nie wolno czekać, sprawdzać kombinować, bo czas ucieka. Ale jak byśmy były na miejscu to przecież mamy klucze do domu.

-No przecież, ale trzeba u mamy w telefonie włączyć opcje śledzenia, wtedy będziemy wiedzieli na bieżąco gdzie jest, żeby uniknąć takiej sytuacji. Bo ona często ścisza telefon jak gdzieś wchodzi, do urzędu czy kościoła a potem zapomina i możesz sobie dzwonić…

-Ale Strażakom, ratownikom i Policji należy się podziękowanie za taką błyskawiczną akcję!

-Oj tak, złego słowa nie dam na nich powiedzieć!

Tekst jest oparty na wydarzeniach prawdziwych, które miały miejsce w Świdnicy (i Spychowie), na początku czerwca. Imiona i nazwiska bohaterów zostały zmienione.
Fotomontaż ze zdjęć archiwalnych.

Spodobało Ci się, masz swoje zdanie na ten temat? Skomentuj.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.