Widzimy ich ale nie zauważamy.
Pod sklepami, na parkingach galerii handlowych, na ławeczkach i dworcach. Zniszczone twarze, sfatygowane ubranie… Widzimy ich, omiatamy wzrokiem i …idziemy dalej pochłonięci swoimi sprawami. A to przecież także ludzie…
Nazywają się ludźmi wolnymi, kochającymi tę wolność, niezależność do tego stopnia, że nawet silne, nocne mrozy nie są w stanie skłonić ich do poszukiwania ciepłego kąta w schroniskach.
Nocują w pustostanach, często bez okien i drzwi, nieogrzewanych altankach ogrodowych a czasami wręcz na ziemi pod warstwą starych kołder i koców.
Służby mundurowe przeczesują potencjalne miejsca ich pobytu, w przypadku odnalezienia bezdomnego, informują go o dostępnych miejscach schronienia, noclegowniach, schroniskach, starają się skłonić takiego człowieka do przeniesienia się w bezpieczne miejsce. Czasami to się udaje, często jednak ludzie ci wybierają swoją ukochaną wolność.
A prawo nie zezwala na doprowadzenie siłą bezdomnego do schroniska, dopóki ten nie złamie prawa.
Strażnicy miejscy od pewnego czasu regularnie odwiedzają znane sobie miejsca pobytu bezdomnych, oferując im zakupioną z własnych funduszy gorącą, dobrze słodką herbatę.
Najwyraźniej pod nowym dowództwem, Straż Miejska staje się służbą prawdziwie obywatelską. Oby tak dalej, choć trudno jej będzie zmienić kiepską opinię o swojej służbie, która w społeczności świdnickiej mocno ugruntowała się przez ubiegłe lata…
w.s.
Fot: mojabochnia.pl